Są wakacje. Dlatego też chyba jak każda nastolatka mam dosyć nauki i ambitnych lektur. Postanowiłam więc zagłębić się w powieść „Wymiana studencka”. Książka łatwa, lekka i naprawdę bardzo przyjemna. Miło było ją przeczytać i cieszę się, że to uczyniłam.
Książka była dla mnie powróceniem na chwilkę do rzeczywistości szkolnej. Tam na co dzień mamy do czynienia z dwiema postawami ludzi: kujony, planujące już od dawna swoje studia i życie po ukończenie edukacji oraz imprezowicze, nie do końca przejmujący się nauką. Obie te grupy zazwyczaj się nie lubią i próbują zwalczać nawzajem. A co byście zrobili, gdybyście musieli spędzić trzy miesiące właśnie z tą drugą grupą? Gdyby na ten czas mieli otaczać was ludzie o zupełnie innym poglądzie na życie?
Tak więc dwie dziewczyny: Emily i Natasha postanowiły zapisać się na wymianę studencką. Dla Emily miało to być kolejne doświadczenie wpisane w CV, dla Natashy ucieczka od rzeczywistości po popełnieniu przez nią pewnego życiowego błędu. Bałagan w papierach instytucji zajmującej się wyminą sprawił, że dziewczyny zostały wysłane do szkół, w których nie powinny się pojawić. Długo nie mogły się odnaleźć w nowym otoczeniu. Dopiero wtedy wpadły na pomysł skontaktowania się ze sobą. Zaczęły udzielać sobie nawzajem rad, jak przetrwać na nowej uczelni.
„Wymiana studencka” naprawdę bardzo mi się podobała. Nie jest to lektura potrzebująca głębszych przemyśleń, lecz jest idealna na wakacyjny odpoczynek. Każda z nas może odnaleźć tutaj chociaż trochę siebie. Wydaje mi się, że te dwie różne postawy były zbyt mocno wyeksponowane, bo przecież chyba nie ma nikogo takiego, kto reprezentowałby aż tak bardzo jedną grupę i nie miał nic w swoim charakterze z drugiej. Jednak mógł to również być celowy zabieg autorki, aby jeszcze lepiej ukazać tą skrajność. Książkę polecam wszystkim nastolatką.
Moja ocena: 7,5/10
Idealnie nada się na wakacje:)). Dopisałam do "letniej" listy. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńCzytałam ją dwa lata temu w wakacje i też mi się podobała ;) Ostatnio nawet myślałam o tym, że chętnie bym ją znowu przeczytała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Na razie nie mam zapotrzebowania na lekkie lekturki...Fabuła książki nie przemawia do mnie, chyba wyrosłam z młodzieżówek ;-)
OdpowiedzUsuńNatula, miałam już taki czas, kiedy stwierdziłam, że wyrosłam z tego typu książek. Ostatnio jednak znowu coś mnie do nich ciągnie:).
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem nieźle - pogoda jest tak niewakacyjna, że przyda się jakaś lektura, któa pomoże wejść w letni nastrój :)
OdpowiedzUsuńCzasami potrzebuję chwili wytchnienia i wtedy takie lekkie niezobowiązujące lektury nadają się w sam raz :)
OdpowiedzUsuńRecenzja zachęcająca, myślę, że warto poświęcić trochę czasu dla tej książki, może okazać się to dobrą rozrywką w sam raz na pochmurne dni :)
Zapowiada się ciekawie...
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam ochoty na tego typu lekturę, ale może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie ;) Myślę, że świetnie sprawdzi się na deszczowe, wakacyjne dni ^ ^
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie książki. nie da się czytać kryminałów czy dramatów. chwila wytchnienia też jest potrzebna :)
OdpowiedzUsuńKatee, Varia-macie rację, chwile wytchnienia są potrzebne, a w szczególności już w wakacje, kiedy mamy dość nauki po nocach, czy w ogóle myślenia:).
OdpowiedzUsuńWidziałam ją w bibliotece, a twoja recenzja mnie zachęciła. Następnym razem postaram się zabrać ją ze sobą do domu. Widziałam, że interesuje Cię książka "Z deszczu pod rynnę" - zapraszam do siebie na jej recenzje :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak czytałam tą książkę to wtedy najbardziej kojarzyło mi się z moimi czasami studenckimi. Pamiętam jak byłam właśnie na wymianie studenckiej i bardzo przydała mi się karta walutowa https://www.igoriacard.com/anonimowa-karta-dla-studentow/ gdyż dzięki niej mogłam płacić za wszystko.
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń